wtorek, 6 grudnia 2016

Kolejny wpis z przyjemnością poświęcam LAKTACJI

Laktacja to temat wielu wielu obaw dla przyszłej mamy. 
Fora internetowe są przepełnione masą mitów i nieaktualnych rad dotyczących karmienia piersią.

Ja dosłownie umierałam ze strachu czy dam radę wykarmić moje dziecko i okazało się że to wszystko było niepotrzebne. Natura tak nas zaprogramowała, że skoro dałaś radę wykarmić swoje dziecko będąc w ciąży tym bardziej spokojnie dasz radę wykarmić je po porodzie!

Zacznę od moich piersi....
nie dość że są niekształtne, mają ogromne sutki i wklęsłe brodawki to najgorsze cycki świata! uwierz mi, że jesteś lepiej wyposażona do karmienia dziecka ;)

przeczytałam masą bzdur, że dziecko nie złapie, że nie da rady. żeby był mleko musi ssać otoczkę... bzdura! każde dziecko jest idealnie dopasowane do swojej mamy!

U nas sytuacja do tego była jeszcze trudniejsza, bo poród był baaardzo długi ( w sumie 25h) aż mały miał mało tleny i niską saturację i pierwsze doby spędził w inkubatorze i jak tu karmić?

przez chwilę po porodzie miałam dostawioną dzidzię do piersi zanim zapalenie u niego się rozwinęło i kompletna klapa z tego wyszła. ALE SPOKOJNIE!
Pierwsze karmienie ma to do siebie, że jest najcięższe, bo tobie będzie się zdawało że nie masz nic pokarmu i będziesz panikowała czym zablokujesz sobie laktację. Więc po pierwsze i najważniejsze:
BEZ STRESU!!!

Nawet gdyby coś szło nie tak jak trzeba (co z początku jest absolutnie normalne), czy będziesz po cesarce to położne chodzą i pytają czy pomóc w przystawianiu, czy pokazać, czy po prostu czy dokarmić dziecko sztucznym mlekiem żebyś była spokojniejsza. I tu bardzo dobrze na Kościuszki, bo na Twoją prośbę dzidzię możesz dokarmić kieliszkiem albo strzykawką, a jeśli zdecydujesz się na butelkę to musisz mieć swoją z domu i smoczek z rozmiarem dla noworodków.

Młode matki myślą, że dziecko ma żołądek jak u dorosłego, ale wiedz, ze dziecko rodzi się z malenieńkim żołąduniem, bo w tobie było odżywiane przecież w inny sposób, więc w pierwsze chwile po urodzeniu potrzebuje jedną kroplę TWOJEJ siary, drugiego dnia po kilku próbach karmienia i pozbyciu się części płynów z organizmu dziecko ma żołądek który pomieści ok. 10 ml  - tyle co czereśnia, kolejnej doby 20 ml, czwartej doby 30 mł i tak do dwóch tygodni. Codziennie co 10 ml.

Tak jak pisałam moje dziecko chorowało, więc nie mogłam na to wręcz pozwolić żeby było karmione sztucznym mlekiem. Musisz to wiedzieć, że po urodzeniu - najlepszym co możesz dać Twojemu dziecku to TWOJE WŁASNIE MLEKO. Nie ważne czy odciągnięte laktatorem, czy prosto z piersi ważne żeby było Twoje.
Pamiętam jak pierwszego dnia poleciała mi tylko kropla gęstej, przezroczystej siary, a położne podniosły alarm. przejęły ją na rękawiczkę na palec i podały do buzi małego w inkubatorze, żeby tylko każda kropla trafiła do jego buzuni, Powiedziały, że to dla niego NAJLEPSZY antybiotyk i to pewnie dlatego mały bardzo szybko doszedł do siebie, a dziś jest zdrów jak ryba :)



Rano ściągnęłam kroplę, ale wieczorem było już 20 mł.
Laktację rozbujałam sobie sama, za pomocą elektrycznego laktatora (ja dostałam od siostry, a tego co wiem to można go kupić w smyku za ok. 250zł, jeśli nie jesteś go w stanie kupić to polecam używkę albo innej firmy byle elektryczny bo to bardzo ułatwia, będziesz przemęczona) ostatecznie ręcznym też da radę (po chwili wprawy) pod warunkiem, ze jest dobry!



















Ja przerzuciłam się na ręczny po jakimś czasie. W sumie to dobry sposób, bo mały miał silną potrzebę ssania, położne nauczyły go doić smoczek i butelkę, a ja jeszcze w szpitalu nauczyłam go ssać z piersi - najpierw za pomocą nakładek, a potem już normalnie. Jak wróciliśmy do domu często to wykorzystywałam, bo mały budził się co ok. 3 godziny więc po myciu ok. 21.00 odciągałam butlę i o północy zamiast mnie do małego wstawał mój mąż. Dawał mu mleczko butelką, a ja wstawałam dopieto na kolejne karmienie ok. 3.00 tak udawało się łapać 6h snu ciągiem, więc nie chodziłam na dniu jak zombie :)

Co do samego mleka. Mleko matki nigdy nie jest za chude ani za tłuste - ZAWSZE jest dopasowane do Twojego dziecka. W zależności od okresu wzrostu w jakim się znajduje mleko ma różny kolor i konsystencję. Mleko z czasem jest bardziej wodniste, ponieważ zaspakaja dziecku pragnienie. Położne mi powiedziały, że najpierw z piersi mleko leci jak kompot - żeby dziecko zaspokoiło pragnienie, potem leci zupa, jako pierwsze danie, a na końcu dopiero to najbardziej treściwe i najbardziej wartościowe - schabowy ;)  dlatego zanim podasz dziecku drugą pierś musisz być pewna że opustoszyło pierwszą. Mlekiem matki nie da się dziecka przekarmić, więc karm bez obaw.

Nie będę się rozpisywać jak ściągać pokarm, ile czasu itd. Jeśli cokolwiek cię niepokoi albo nie rozwinęłam wątku po prostu napisz :)

Co do szpitala na Kościuszki w Kielcach KILKA FAKTÓW na plus i minus
+ położne cierpliwie pomagają przystawiać dziecko do piersi
+ położne dokarmiają dziecko na życzenie
+ zawsze możesz iść i prosić o pomoc
+ świetni lekarze neonatolodzy (każda Pani doktor bez wyjątku), ale szczególnie te młode, pokażą wszystko jak się poprosi, jak trzymać dziecko, przebierać, karmić.
+nawet sprzątaczka daje cenne rady

- na sali zazwyczaj dla 3-4 pacjentek są odwiedzający, mężowie i nie tylko a ty musisz karmić przy nich, ale dla komfortu możesz się odwrócić lub poprosić położne, ale ich wyprosiła.
- położne pokazują jak karmić kiedy ich o to poprosisz - nie ma osoby (jakiegokolwiek doradcy) żeby był cały czas z radą czy pomocą, o większość rzeczy trzeba pytać, a nie zawsze jest jak
- wszystko jest dla ciebie nowe i nikt ci niczego nie tłumaczy, np. że dostaniesz nawału pokarmu i musisz go ściągać, żebyś nie dostała zapalenia, albo że mleko będzie wypływało przez sen i żeby założyć wkładki. Nikt o tym nie mówi, i wszystkie dziewczyny przez to niestety przechodzą. Dopiero dowiesz się tego jak się to już stanie.
- czasem czuć rutynę od niektórych położnych, sama byłam świadkiem jak koleżanka obok nie umiała karmić i położna straciła cierpliwość (czarnowłosa;) i porzucała do niej kilka krzywych tekstów, zresztą sama tego doświadczyłam, jak do mnie podczas porodu, krótko obcięta, blondwłosa pani doktor w okularach powiedziała łapiąc mnie za brzuch, że jak mi nie wstyd tyle sadła wyhodować? ;D (chociaż tak wcale nie uważam) jakbym akurat nie rodziła to bym pewnie jakoś zareagowała, a tak to zlałam.

O laktacji mogłabym pisać godzinami. 
Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem matek które z czystego lenistwa wymyślają głupie i błahe powody, żeby nie karmić własnym mlekiem. Idą na wygodę i dają sztuczną papę bez przeciwciał i obrony dla małego.
Matki karmcie zatem :)
Jeśli masz jakieś pytania to pisz śmiało, jak już wspomniałam.
Do następnego razu!

wtorek, 1 listopada 2016

TORBA DO SZPITALA czyli co się przydaje a co jest zupełnie zbędne

Co wziąć do szpitala... nie tylko dla siebie, ale i dla dzidziusia
zmora prawie każdej młodej matki :)

w szpitalu leżałam tydzień i kilka dni przed porodem i tydzień po porodzie, więc jestem w tym temacie prawie specjalistką ;)


torbę najlepiej spakować około miesiąc przed planowanym terminem porodu


Najpierw odnośniki:

na stronie szpitala znajdziemy listę z wyprawką:
http://akademia.szpitalkielecki.pl/informacje/niezbednik ja bazowałam głównie na niej.


Dokumenty które były potrzebne:
- dowód osobisty!, karta ciąży
Wyniki badań:
- grupa krwi i czynnik Rh (oryginał)
- wynik badania GBS
- informacje i przebytych chorobach i leczeniu
- inne istotne wyniki badań i/lub konsultacji lekarskich

Do porodu standardowego ;):
- woda mineralna niegazowana - najlepiej z dzióbkiem
- koszula bawełniana , w syntetyku można się ugotować
- chusteczki jednorazowe 
- gumka do włosów

Dla mamy po porodzie:
- szklanka lub kubek, sztućce + swoje jedzenie :)
- podpaski poporodowa (najlepiej Bella) - min. dwie paczki, pierwszą dają położne i podkłady na łóżko
- majtki poporodowe siatkowe (ew. bawełniane), jednorazowe (większy rozmiar)
- szlafrok - mało się używa, ale dobrze mieć jak się zabrudzi wszystkie koszule ;)
- ręczniki (2 szt.)
- koszule z rozcięciem do karmienia (min. 2 szt.)
- skarpety - jeśli marzną ci nogi
- przybory toaletowe, kosmetyki
- kapcie i klapki pod prysznic - jeśli nie chcesz niespodzianek na stopach...
- ręczniki papierowe - bardzo przydatne
- staniki do karmienia (2 szt,) wkładki laktacyjne
- płyn do higieny intymnej takiego jak użuwałaś w ciąży + 6 saszetek Tantum Rosa + Octanisept wtedy szybciej goją się rany
- laktator!!! - najlepiej elektryczny, ew. ręczny. Wiedz, źe dopadnie cię nawał mleczny
- nakładki - osłonki na sutki (sprawdziłam kilka firm, bo miałam płaskie brodawki) nalepsze są Tommee Tippee w tesco 2 szt. kosztują ok. 19zł, używam do tej pory
- ładowarka do telefonu
- puste reklamówki do spakowania brudnych rzeczy, które ktoś zabierze do prania
- jak się ma to rogal do karmienia

Dla dziecka na pobyt w szpitalu

Wyprane i wyprasowane ubranka.
Polecam zobaczyć co jest co ;) -> http://matkatylkojedna.pl/wyprawka-dla-dziecka-pierwsze-ubranka-noworodka/
- pieluchy jednorazowe (najlepiej Pampersy Premium, nie uczulają)
- 2-3 pieluchy tetrowe
- chusteczki nawilżające
- ubranka: to co nam się najbardziej przydało to pajacyki, śpioszki nie trzeba zakładać przez głowę i są najwygodniejsze dla dzidziusia. Co do ilości - ciężko stwierdzić. Przynajmniej 4 sztuki. Mój dzidziuś jednego dnia zabrudził 5...
- 2 bawełniane cienkie czapeczki - bez troków!
- skarpetki i rękawiczki
- ręcznik kąpielowy z kapturem
- kocyk lub śpiworek + rożek
- maść na odparzenia np. Alantan Plus
- przewijak - ceratka jeśli się ma

Na powrót do domu:
Torbę na wyjście możesz przygotować w domu - do zabrania później.
Ubranie dla mamy (luźne lub ciążowe, z uwzględnieniem pory roku)
odpowiednie do pogody ubranko dla dziecka:
- body
- koszulka, kaftanik
- pajacyk
- śpioszki
- skarpetki
- zwykła i cieplejsza czapeczka
- kombinezon/śpiworek
- rożek
- koc
- krem ochronny
- fotelik samochodowy z wkładką dla noworodka

Torba do szpitala może być duża i podróżna lub zwykłe reklamówki, tak jak wygodnie. Wszystko jedno w co się spakujesz - wszystko i tak w szpitalu chowa się pod łóżko. Reszta rzeczy, które nie wymieniłam okazała się zupełnie zbędna...

To nie takie straszne :)

wtorek, 13 września 2016

Warunki szpitalne - Kościuszki

Zanim zacznę opisywać wszystko krok po kroku, napiszę o samym wyborze szpitala.
Ja jeszcze nie świadoma niczego - pierworódka wybrałam lekarza (prywatnie), który mi oświadczył, że będę rodziła tu i tu, czyli na Kościuszki, bo on tam pracuje. Dla mnie (wtedy) pomyślałam ok, jedno zmartwienie mniej.
Teraz z perspektywy czasu wiem, że nie trzeba się kierować sugestią lekarza (mojego i tak nie było przy porodzie bo sobie pojechał na urlop...) praktycznie nic a nic nie daje jego obecność, bo i tak w szpitalu wszystkich traktuje tak samo, bo tam NFZ, u innych dziewczyn było podobnie, więc mało który lekarz zainteresował się coś więcej swoją "prywatną" pacjentką.

Dla ciężarnych przewidziane są dwa piętra. 
Drugie piętro - obserwacja, patologie i inne przypadki - ogólnie dla dziewczyn które mają z ciążą problemy, lub zbierają siły na chwile przed porodem. Na tym piętrze odbywają się też indukcje. Więc wchodząc w większości widzisz po korytarzach toczące się "ciężarówki" :) 

Warunki ogólnie średnie. Sale są kilkuosobowe 5-6 z wyjątkiem dwóch mniejszych salek dla 4 i 3 osób. Jest też chyba jedna pooperacyjna dla 1 osoby. Na takim oddziale kilka łóżek na sali - po części to dobrze, bo można się dużo od dziewczyn dowiedzieć i wymienić doświadczeniami. Na salach jest czysto, chodź część łóżek starych, zblokowanych i zaciętych bez regulacji wysokości. Do przykrycia koc i poszwa, poduszki wymiętoszone, pamiętają jeszcze głowy naszych babć i mam ;) 
łazienki... na korytarzu trzy, niestety komuna totalna, bardzo często zalane, oczywiście bez zamykania. WC połączone z prysznicem zasłoniętym zasłoną foliową po której woda spływa na śliskie płytki.. .papier i ręczniki łącznie z mydłem dostarczane raz dziennie, wiec wieczorem nie uraczy się. Poza tym taki system WC + prysznic gwarantuje kolejki w godzinach wieczornych.

Odwiedziny niby do 20.00, ale mężusiowie i kawalerzy przesiadują dokąd ich położna nie wygoni. Dla szpitala to i lepiej bo stresujące się kobiety potrzebują takiej bliskości... najgorzej (choć rzadko) jak chcesz odpocząć a przylezie cała rodzinka... bo córcia za chwilę rodzi i wnoszą te toboły żarcia, drą się, opowiadają itp... oczywiście zabierają wszystkie krzesła i koczują przy łóżku sąsiadki, a Twój odwiedzający który przyjdzie później, przycupnie na Twoim łóżku niczym trusia to i zrypkę dostanie, bo na łóżku pacjenta siedzieć gościom nie wolno! to wychodzisz na korytarz i łazisz ;)

Jedzenie... jak wiadomo, co pochwalić nie ma, szkoda że dla kobiet ciężarnych porządnego posiłku się nie znajdzie, tylko trzy kromki i dwa plasterki wędliny jakości podrzędniej czy kawałek pasztetu... na szpitalnym jedzeniu  ciężko nie być głodnym, więc najlepiej mieć w zanadrzu coś swojego. Na dole jest kiosk w razie czego ;)


Personel na tym piętrze ogólnie bardzo dobry. Położne przemiłe kobiety, nie odmówią pomocy, widać że pracują z sercem, te doświadczone jak i te młode - po studiach, chodzą, pytają, na wszystko odpowiedzą i przygotują do porodu. SUPER. Co innego obchód lekarski, rano i wieczorem. O nic nie zapytają, dowiedzieć czy zapytać też nie można, bo czasu nie mają, wygląda to tak jakby cały szpital mieli do obskoczenia i tylko pacjentów na salach liczyli... 
Na tym piętrze dzień się składa z dwóch obchodów (ok. 8 i 20), trzech posiłków (9, 12, 17) i badań KTG itp, w zależności kto tam co. 

No i pierwsze piętro z blokiem porodowym. Tutaj się trafia jak zaczyna się AKCJA! Leżą tu młode mamy ze swoimi noworodkami :) lub rodzą.
Warunki są lepsze, piętro jest odmalowane i odnowione, łazienki też wyglądają dużo lepiej. Jest prysznic z zamkiem i osobna ubikacja na korytarzu. Nie ma kolejek. Łóżka nowe, jakby coś stale można liczyć a wymianę pościeli.
Jedyny minus to ilość osób na sali. Oprócz tego że możesz wykupić prywatną salę za 400 zł jedną z dwóch (polecam, chociaż dla świętego spokoju od obcych odwiedzających) to na salach tych co widziałam głównie leży się po cztery osoby. Najgorzej z odwiedzającymi bo wchodzi po kilka osób, a personel nie jest w stanie tego upilnować, bo ludzie nie rozumieją,... zmęczone matki leżą z maluszkami, karmią, płaczą, a odwiedzający siedzą i się gapią, dopiero pielęgniarki lub położne wypraszają jak jest apogeum, abo zbliża się obchód, to wtedy bez krępacji możesz wyjąć cycka lub po prostu poleżeć z tyłkiem na wierzchu i odpocząć.  Odwiedziny 11-18, położne i pielęgniarki pilnują tego, chyba że ktoś z bliskiej rodziny np. mąż to wpuszczają wcześniej. Goście siedzą najczęściej max. do 20.

Co do porodu to są dwie sale. Pierwsza jest do porodu rodzinnego jednoosobowa- można z niej skorzystać po szkole rodzenia (100 zł) ale wydaje mi się że na prośbę też można, a zapłacić później... oczywiście jak jest wolna, bo pierwszeństwo mają kobiety z certyfikatem. Jest dobrze wyposażona, ma piłki, worki itp... a ta standardowa wygląda jak z thrillera :) Trzy fotele porodowe obok siebie, każdy oddzielony murkiem na którym są płytki. Kojarzy mi się to z toaletami w szkole tylko drzwi nie ma, no i zamiast WC właśnie te fotele, No ale to tylko moja fantazja. Ja akurat rodziłam sama, na tej sali, więc i tak byłam w komfortowej sytuacji, ale nie wyobrażam sobie jak trzy kobiety rodzą obok siebie oddzielone cienką ścianą... poza tym jak już leżysz z maluszkiem na sali to słychać krzyki porodowe,  szczególnie w nocy, ale i tak nikt nie zwraca na to uwagi...

Wszytko na tym piętrze wynagradza personel. Chodzi mi o położne i pielęgniarki. Niestety nie noszą plakietek, żeby np. nie podrapać dzieciaczków, nie wie się do końca która to która, ale są to złote kobiety. Serce mają na dłoni, jak tylko widzą, że coś się dzieje, przytulą, poradzą, wesprą, wysłuchają i pomogą.  Bardzo profesjonalne, szczególnie po porodzie. O porodzie w innym poście ;)
aż żal że tyle zarabiają za taką ciężką pracę, bo bez nich większość kobiet nie dałaby rady. Przychodzą po porodzie, dają instrukcję, później przy pierwszym karmieniu i dwa razy dziennie sprawdzają czy wszystko ok. czy np. nie potrzebujesz dodatkowego mleka itd.
Na piętrze są dwie dyżurki położnych i pielęgniarek, jedne to te od matek, a drugie te od dzieci, wiec na dzień cztery obchody.
Lekarze dla matek - powinni się uczyć podejścia od położnych - nie wiadomo skąd bo codziennie inni, ale obchód na zasadzie "wpadam po ogień", więc nie będę się powtarzać, podobnie jak na drugim piętrze.
Jest jeszcze jedna rzecz zasługująca na złoty medal w tym szpitalu. Neonatolodzy - kobiety - lekarki które badają dzieci po porodzie. Wspaniałe 4 specjalistki, i te starsze i młodsze. Zawsze możesz iść i zapytać do ich gabinetu jak coś niepokoi i WSZYSTKO wytłumaczą. Profeska i podejście do pacjenta. Brawo.
ZAPAMIĘTAJ! zawsze jak coś się dzieje wal do położnych one w trymiga ściągą Ci lekarza lub same pomogą :)

Czy wybrałabym ten szpital jeszcze raz? 
myślę że jeżeli poród przebiegłby inaczej to tylko ze względu na personel.

czwartek, 8 września 2016

Młoda mama

Witajcie przyszłe świętokrzyskie mamy!

postanowiłam założyć tego bloga, bo sama po przeżyciu porodu i przygotowań do niego wiem ile się trzeba nastresować, umartwić i upłakać, kiedy jeszcze się TEGO nie przechodziło i zwyczajnie nie wie się jak TO wygląda. Ale o TYM napiszę w innym poście :) Chcę się skupić na tej drugiej stronie - jak wygląda pobyt w szpitalu, co się przydaje, a co jest zupełnie zbędne, co ze sobą zabrać i jak wyglądają warunki - na co się nastawić.

Zapraszam do śledzenia bloga i w razie pytań zapraszam do kontaktu. Ja sama - będąc w ciąży szukałam jakichkolwiek informacji.. z małą skutecznością, a było to dla nie bardzo ważne, wręcz wpływało na kwestię poczucia bezpieczeństwa.

Pamiętaj przyszła mamo, że nie jesteś pierwsza i nie ostatnia, a my kobiety musimy się wspierać i wymieniać doświadczeniami. Nie jesteś z tym wszystkim sama!